Ewangelia na niedzielę 11 września 2022
1Przypowieść o zaginionej owcy
Schodzili się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby go słuchać. 2Faryzeusze jednak i nauczyciele Pisma szemrali: „On przyjmuje grzeszników i jada z nimi”. 3Opowiedział im wtedy tę przypowieść: 4„Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie szuka tej zaginionej, aż ją znajdzie? 5A kiedy ją znajdzie, bierze ją z radości na ramiona. 6Po powrocie do domu, zwołuje przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem moją zaginioną owcę” . 7Mówię wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika. który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Przypowieść o zagubionej drachmie
8Albo gdy jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czy nie zapala lampy, nie zamiata domu i nie szuka starannie aż ją znajdzie? 9A kiedy ją znajdzie, zwołuje przyjaciółki i sąsiadki i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam. 10Mówię wam: Taka sama jest radość wśród aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca.
Przypowieść o miłosiernym ojcu
11Powiedział też: Pewien człowiek miał dwóch synów. 12Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część majątku, która mi przypada. Wtedy on rozdzielił między nich majątek . 13Niedługo potem młodszy syn zabrał wszystko i wyjechał do dalekiego kraju. Tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. 14Kiedy wszystko wydał, nastał w tym kraju wielki głód i również i on zaczął cierpieć niedostatek. 15Poszedł więc i zatrudnił się u jednego z mieszkańców tego kraju, a on posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. 16Pragnął najeść się strąkami, którymi karmiły się świnie, ale i tego nikt mu nie dawał. 17Zastanowił się nad sobą i stwierdził: Tylu najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja ginę tu z głodu. 18Wstanę i pójdę do mojego ojca i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i względem ciebie. 19Już nie jestem godny nazywać się twoim synem. Uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników. 20Wstał więc i poszedł do swojego ojca. A kiedy jeszcze był daleko, zobaczył go ojciec i ulitował się. Pobiegł, rzucił mu się na szyję i ucałował go. 21Syn mu powiedział: Ojcze zgrzeszyłem wobec ciebie. Już nie jestem godny nazywać się twoim synem. 22Wtedy ojciec powiedział do swoich sług: Szybko przynieście najlepszą szatę i ubierzcie go. Włóżcie mu pierścień na rękę i sandały na nogi. 23Przyprowadźcie tłuste cielę i zabijcie je. Będziemy jeść i bawić się, 24bo ten syn mój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić.
25Tymczasem jego starszy syn był na polu. Gdy wracał i był już blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. 26Przywołał jednego ze sług i pytał, co się wydarzyło. 27On mu powiedział: Twój brat wrócił i ojciec zabił tłuste cielę, bo odzyskał go zdrowego. 28Wtedy rozgniewał się i nie chciał wejść. Wyszedł więc ojciec i zachęcał go do wejścia . 29Lecz on powiedział do ojca: Tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twego polecenia, ale ty nigdy nie dałeś mi nawet koźlęcia, abym mógł się zabawić z przyjaciółmi. 30A gdy wrócił ten twój syn, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, zabiłeś dla niego tłuste cielę. 31On mu odpowiedział: Dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, należy do ciebie. 32Przecież trzeba się bawić i radować, bo ten twój brat był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się.
Ewangelia wg Św. Łukasza, 15 , 1- 32
Liturgia na dziś to trzy znane przypowieści. Wszystkie mają jedno wspólne przesłanie i to w dodatku takie, które z ludzkiego punktu widzenia wydaje się bardzo niesprawiedliwe. Jak to możliwe – żyjemy zgodnie z naukami Jezusa, staramy się, przestrzegamy przykazań, ktoś inny grzeszy całe życie, nawracając się czasem dopiero w ostatniej chwili i okazuje się, że to właśnie przez tego kogoś – większa jest w niebie radość? Jak to możliwe? W dodatku Jezus oczekuje, że my też będziemy się z tego cieszyć.
Wydaje się to trudne – na co dzień jesteśmy przyzwyczajeni do rywalizacji, oczekujemy nagrody za swoją dobrą, uczciwą pracę i widząc, gdy ktoś inny dostaje nagrodę, której sobie wcale nie wypracował – czujemy się niedocenieni i rozczarowani. A z dzisiejszej perykopy dowiadujemy się, że po tamtej stronie będzie tak samo. Czy można wyobrazić sobie, że zbawiony zostanie także jakiś najgorszy zbrodniarz, który w ostatniej chwili zdążył się nawrócić? I to jest powód do radości?
Też mam z tym problem, ale staram się spojrzeć na to z nieco innej perspektywy. Niezależnie od tego jacy są inni ludzie – spoglądam na siebie samą i na to z czym ja stanę przed Bogiem. Takie spojrzenie w wewnętrzne lustro wcale nie pokazuje mi doskonałego obrazu, niestety. Co z tego, że inni być może są gorsi? To nie jest żadne usprawiedliwienie. Boże miłosierdzie też jest mi bardzo potrzebne. Czy wierząc w nie i licząc na nie mogę zabraniać tego innym? W tym kontekście patrząc – chyba jakoś łatwiej jest już próbować cieszyć się, że nawet ci najgorsi przeszli „na jasną stronę mocy”….
Znalezienie zagubionej drachmy czy odłączonej od stada owcy może być powodem do radości. Gdy jeszcze do tego dojdzie powrót do domu syna marnotrawnego – radość jest już naprawdę wielka.