Urodzenie Mojżesza

Urodzenie Mojżesza
2 1Pewien człowiek z
pokolenia Lewiego przyszedł, aby wziąć za żonę jedną z kobiet z tegoż pokolenia. 2Ta kobieta poczęła i urodziła syna, a widząc, że jest piękny, ukrywała go przez trzy miesiące. 3A nie mogąc go ukrywać go dłużej, wzięła skrzynkę z papirusu, powlekła ją żywicą i smołą, i włożywszy w nią dziecko, umieściła w sitowiu na brzegu rzeki. 4Siostra zaś jego stała z dala, aby widzieć, co się z nim stanie.
5A córka faraona zeszła ku rzece, aby się wykąpać, a jej służące przechadzały się nad brzegiem rzeki. Gdy spostrzegła skrzynkę pośród sitowia, posłała służącą, aby ją przyniosła.  6A otworzywszy ją, zobaczyła dziecko : był to płaczący chłopczyk. Ulitowała się nad nim mówiąc: Jest on pośród dzieci Hebrajczyków. 7Jego siostra rzekła wtedy do córki faraona: Chcesz, a pójdę zawołać ci karmicielkę  spośród kobiet Hebrajczyków, która by wykarmiła ci to dziecko? 8Idź – powiedziała jej córka  faraona. Poszła wówczas dziewczyna zawołać matkę  dziecka. 9Córka faraona tak jej powiedziała: Weź to dziecko i wykarm je dla mnie, a ja dam ci za to zapłatę. Wówczas kobieta zabrała  dziecko i wykarmiła je. 10Gdy chłopiec podrósł, zaprowadziła do córki faraona, i był dla niej jak syn. Dała mu na imię Mojżesz mówiąc: Bo wydobyłam go z wody.

Księga Wyjścia, 2 1-10


Intencje papieskie na sierpień 2022

Za małych i średnich przedsiębiorców
Módlmy się, aby mali i średni przedsiębiorcy, poważnie dotknięci kryzysem gospodarczym i społecznym, znaleźli środki niezbędne do kontynuowania swojej działalności w służbie społeczności, w których żyją.


Marność dóbr doczesnych

Ewangelia na niedzielę 31 lipca 2022

Niebezpieczeństwo bogactw
13
Ktoś z tłumu odezwał się do Niego: “Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, aby podzielił się ze mną spadkiem”. 14 Lecz On mu odpowiedział: “Człowieku, któż mnie ustanowił sędzią lub rozjemcą nad wami? “. 15 Powiedział tez do nich: “Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo życie nie polega na gromadzeniu bogactwa anie nie zależy od tego, co się posiada””.

16 I opowiedział im przypowieść: “Pewnemu bogatemu człowiekowi obficie obrodziła ziemia.
17 Zastanawiał się: ‘Co mam zrobić, skoro nie mam już gdzie gromadzić plonów ?’. 18 W końcu postanowił: ‘Zrobię tak: zburzę moje spichlerze i zbuduję większe. Tam wszystko zgromadzę: zboże i moje dobra. 19 I powiem sobie: Masz wielkie dobra, starcza ci na długie lata; odpoczywaj, jedz, pij i baw się !’. 20 Tymczasem Bóg powiedział do niego: ‘Głupcze, tej nocy życie ci będzie odebrane. Komu więc przypadnie to, co przygotowałeś? ‘. 21 Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem”.

Ewangelia wg Św.Łukasza 12, 13-21

Czy bogacenie się jest grzechem? Wydaje mi się, że nie, ale też chyba nie o to chodzi w tej przypowieści. Problemem, na który zwraca Jezus uwagę jest to, jakie priorytety i bogactwa są istotne dla nas w życiu. Cóż z tego, że uda mi się zgromadzić dobra materialne w życiu doczesnym jeżeli przed Bogiem stanę z pustymi rękoma? A konta bankowego i super wyposażonego mieszkania z sobą nie zabiorę. I nawet jeżeli na cmentarzu będę mieć wspaniały bogaty nagrobek – cóż mi z tego przyjdzie ?
Jest takie polskie przysłowie “indyk myślał o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli” – czyż nie pasuje do tej przypowieści? I jednocześnie stanowi przestrogę dla nas wszystkich – nie wiedząc kiedy będzie nam odebrane życie – nie możemy odkładać “zbierania dobra” na później. Nie da się żyć w ten sposób, że najpierw się wyszumię, użyję życia, a potem, na starość czy w ciężkiej chorobie – nawrócę się. Tego “potem” może nie być. O tym jakie bogactwo zgromadzimy więc na chwilę naszego spotkania z Bogiem – warto więc zadbać już teraz. Tak samo jak dziś pracując – zbieramy sobie pieniądze na przyszłą emeryturę. I jak inwestujemy nasz czas, miłość i poświęcenie w nasze dzieci, które być może kiedyś, gdy to my będziemy potrzebować opieki – odwdzięczą się nam.


Patron kierowców Św.Krzysztof

Modlitwa kierowcy

Boże, daj pewną rękę, dobre oko, doskonałą uwagę,
bym nie pozostawił za sobą płaczącego człowieka.
Ty jesteś Dawca Życia – proszę Cię przeto,
spraw bym nie stał się przyczyną śmierci tych, którym Ty dałeś życie.
Zachowaj, o Panie, wszystkich którzy będą mi towarzyszyć
od jakichkolwiek nieszczęść i wypadków.
Naucz mnie, bym kierował pojazdem dla dobra drugich
i umiał opanować pokusę przekraczania granicy bezpieczeństwa szybkości.
Spraw, aby piękno tego świata, który stworzyłeś,
wraz z radością Twej łaski, mogły mi towarzyszyć na wszystkich drogach moich. Amen,

25 lipca to wspomnienie Św.Krzysztofa, patrona kierowców i podróżujących. I znowu przy tej okazji warto przypominać wszystkim wokół o zasadach bezpieczeństwa na drodze. I mieć nadzieję, że Św.Krzysztof będzie nad nami czuwał i nawet wtedy, gdy trzeźwi, wypoczęci, przestrzegając przepisów drogowych będziemy poruszać się po drodze – naprzeciwko nas nie znajdzie się ktoś, kto o tym nie pamięta. A będąc pasażerami – umiejmy zdobyć się na reakcję i sprzeciw wobec siadania za kierownicę po pijaku czy łamania przepisów. O wypadku czasem decydują sekundy, skutki mogą być nieodwracalne.
I jak to mawiał ksiądz dobrze nastawiony: noga z gazu i gaz z głowy.

Nauczanie o modlitwie

Ewangelia na niedzielę 24 lipca 2022

 

Nauczanie o modlitwie
1
Jezus modlił się w pewnym miejscu. Kiedy skończył, jeden z Jego uczniów poprosił Go: “Panie, naucz nas modlić się, jak Jan nauczył swoich uczniów”. 2 Wtedy powiedział im: “Gdy się modlicie, mówcie:

Ojcze, niech będzie uświęcone Twoje imię.
Niech przyjdzie Twoje królestwo.
3 Chleba naszego powszedniego dawaj nam każdego dnia.
4 I odpuść nam nasze grzechy, gdyż i my darujemy każdemu,
kto wobec nas zawinił.
I nie dopuszczaj do nas pokusy”.
5 Potem powiedział do nich: “Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy z prośbą: ‘Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, 6 bo właśnie mój przyjaciel, będąc w drodze, przybył do mnie, a ja nie mam mu co podać’. 7 A on ze środka odpowie: ‘Nie sprawiaj mi kłopotu. Drzwi są już zamknięte, a moje dzieci i ja jesteśmy już w łóżku. Nie mogę wstać, żeby ci podać’. 8 Mówię wam, jeśli nawet nie wstanie i nie da mu, dlatego, że jest jego przyjacielem, to wstanie z powodu jego natręctwa i da mu, ile potrzebuje.9 I ja Wam mówię: Proście, a otrzymacie; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a otworzą wam. 10 Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a temu kto puka, będzie otwarte. 11 Czy jest wśród was taki ojciec, który, gdy syn poprosi o rybę, zamiast ryby poda mu węża? 12 Albo gdy poprosi go o jajko, czy poda mu skorpiona? 13 Jeśli więc wy, chociaż źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to tym bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.

Ewangelia wg Św. Łukasza, 11 1-13

Ewangelia na dziś pokazuje nam jak powinniśmy się modlić. Niby jest to oczywiste, ale czy odmawiając słowa modlitwy – rzeczywiście zastanawiamy się nad znaczeniem wypowiadanych słów? Z pewnością łatwiej jest odklepać swoje, a następnie przedstawić całą listę własnych postulatów. Modląc się prosimy Boga o zdrowie o dla siebie i dla swoich bliskich, zdany egzamin, podwyżkę w pracy, życie wieczne dla naszych Zmarłych, szczęśliwy wyjazd na urlop itp.itd. Jesteśmy natrętni? Chyba tak, ale nie wydaje mi się, aby metoda na zamęczenie była tu skuteczna. Czy Bóg da nam to o co prosimy “dla świętego spokoju”? Jakoś nie wydaje mi się….
Bóg wie, czego naprawdę potrzebujemy i to jeszcze zanim zdążymy Go o to poprosić. Czasem nas wysłuchuje, bardzo często nie. Od czego to zależy? Z naszej ludzkiej optyki jest to zupełnie niezrozumiałe, chaotyczne i przypadkowe. Bardzo często przeżywając taki zawód łatwo o kryzys wiary czy bunt. Bóg ma kaprysy czy też wcale Go nie ma? A co myślimy wtedy, gdy coś nam się udaje, nasza modlitwa zostaje wysłuchana? Czy potrafimy dostrzec w tym rękę Boga? Podziękować za otrzymane łaski? Docenić to co mamy i cieszyć się z tego? I jak w tym wszystkim nie stracić z oczu priorytetów, aby prośba o chleb powszedni nie przesłoniła nam tego, co jest najważniejsze?

Kiedyś usłyszałam, że nawet gdy modlimy się za kogoś to i tak my sami rozmawiamy z Bogiem. Coś w tym jest, prawda? Może taka modlitwa jest bardziej wartościowa? Choć czy właśnie wtedy, gdy zwracamy się do kogoś o pomoc – konkretną, rzeczową i materialną, a w odpowiedzi słyszymy, że “pomóc ci nie mogę, ale pomodlę się za ciebie” – to czy nie czujemy się po prostu po ludzku spławieni? Czy modlitwa może być pomocą?
Ja wierzę, że tak…