Alegoria o winorośli

Ewangelia na niedzielę 28 kwietnia 2024

Alegoria o winorośli
1
Ja jestem prawdziwym krzewem winorośli, mój Ojciec zaś jest hodowcą winnej latorośli. 2Każda gałązka, która nie owocuje we Mnie, odcina. Tę zaś, która rodzi owoce, oczyszcza, aby dawała ich jeszcze więcej. 3Wy już jesteście oczyszczeni dzięki nauce, którą wam przekazałem. 4Trwajcie we Mnie tak, jak Ja w was. Podobnie jak winna gałązka nie może zaowocować sama z siebie, gdy nie trwa w krzewie, tak i wy, jeśli nie będziecie trwać we Mnie. 5Ja jestem krzewem winorośli, a wy gałązkami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi obfity owoc, gdyż beze Mnie nic nie możecie uczynić. 6Jeśli ktoś nie trwa we Mnie, będzie odrzucony jak gałązki i uschnie. Zbiera się je, wrzuca w ogień i spala. 7Jeśli będziecie trwać we Mnie i jeśli moja nauka będzie trwać w was, proście, a spełni się wszystko, cokolwiek tylko pragniecie. 8Przez to bowiem doznał chwały mój Ojciec, że przynosicie obfity owoc i jesteście moimi uczniami.      

 Ewangelia wg Św. Jana, 15, 1-8

Nie znam się na uprawie winorośli – nie będę więc rozwijać słuszności odrzucania gałązek winorośli z ogrodniczego punktu widzenia. Dzisiejsza Ewangelia przywołuje mi jednak na myśl tak modne ostatnie powiedzenie: “Bóg tak, Kościół nie”.  Czy przyjmując alegorię winorośli – jesteśmy w stanie ocenić – jaką rolę spełnia Kościół w naszym życiu? Czy jest krzewem czy gałązką? A my sami? Dlaczego tak często nie zgadzamy się z działaniami Kościoła i szukając Boga – nie znajdujemy Go tam, gdzie być powinien? Komu potrzebny jest powrót do źródeł Ewangelii?
Kościół to ludzie. W ciągu 2000 lat swojego istnienia popełniał wiele błędów. Takie błędy popełnia także dziś.  I jest to po ludzku zrozumiałe.  Niezmienna Ewangelia ulega ciągłym zmianom interpretacyjnym. Te same słowa odczytywane są zupełnie inaczej przez różnych ludzi. Podobnie Dekalog. Czy można być jednocześnie za ochroną życia poczętego i zwolennikiem kary śmierci? Piąte przykazanie jest jednoznaczne: nie zabijaj. Nie ma tam żadnych gwiazdek, przypisów odwołujących się do wyjątków ….
Kościół powinien być jednoznaczny w swoim nauczaniu. Wydaje mi się jednak, ze głównym problemem jakiego nie dostrzegają hierarchowie jest kwestia utraty autorytetu. Współczesność niesie z sobą wiele wyzwań i możliwości, którym trzeba po prostu stawić czoło. Czasy, w którym powiedzenie “ksiądz tak powiedział” jako ostatecznie kończące dyskusję minęły bezpowrotnie. Prawdziwego autorytetu nie da się narzucić, zadekretować – trzeba go zdobywać na co dzień, własnym przykładem także. Zamiatanie przykrych, wstydliwych spraw pod dywan z pewnością temu nie służy. I coraz bardziej oddala nas wszystkich od życia Kościoła (który przecież tworzymy my wszyscy, nie tylko duchowieństwo). Raz w tygodniu msza święta,  a przez całą resztę tygodnia żyjemy po swojemu, zapominając o tym, co słyszeliśmy w kościele? Czy Ewangelii nie powinniśmy głosić każdego dnia, w każdym miejscu? Nie tylko słowami, ale naszym życiem? 
A gdy dołożymy do tego jeszcze tak silne u nas powiązanie z polityką, to coraz mniej czasu i miejsca w Kościele zostaje dla Ewangelii. I jest coraz gorzej.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *